jęknął w odpowiedzi, zrozpaczony, że koszmar niepodległościowej rocznicy jeszcze się nie skończył.<br>Massud żył, gdy przewieziono go do szpitala wojskowego stacjonującej w Tadżykistanie rosyjskiej dwieście pierwszej dywizji, córki czterdziestej armii, przeciwko której toczył świętą wojnę. Rosjanie nie mogli mu już jednak pomóc. Zmarł, zanim zapadł wieczór.<br>Jego towarzysze, przerażeni i osamotnieni, jeszcze przez wiele dni utrzymywali, że Massud żyje, nie może mówić, ale ma się coraz lepiej, chodzi o własnych siłach i lada dzień spotka się z dziennikarzami na konferencji prasowej. Obawiali się, że na wieść o śmierci komendanta jego partyzancka armia rozbiegnie się, rzuci broń, zwątpi w możliwość zwycięstwa i