Ulanowa. Minął już tydzień od wyjazdu z Włocławka, tak że coś powinno było być na poczcie, tymczasem nic nie było.<br>Zjadł obiad u Grabowskiego, w restauracji z tapetami, bufetem i radiem na skalę wojewódzką, wykąpał się w Sanie, potem długo leżał na piasku wygrzewając się w słońcu z uczuciem kompletnego osamotnienia i bezpieczeństwa.<br>Wieczór zszedł na rozmowie z matką Chwostka, staruszką czerstwo panującą, z retmańskiego rodu. Męża miała też retmana, bo jakże inaczej? Za jej czasów retmani jeszcze wysoko się nosili i wydać córkę za kogo innego, na przykład za urzędnika, to był wtedy wstyd. Myślała oczywiście, że i syn osiągnie