Typ tekstu: Książka
Autor: Kwiatkowski Tadeusz
Tytuł: Panopticum
Rok: 1995
mi pewnego dnia Otwinowski, że Putrament radził mu na jakimś zebraniu Zarządu Głównego, abyśmy wystrzegali się Słonimskiego, który ma wrogie zamiary wobec socjalizmu i wszelkie kontakty z nim mogą spowodować nieprzyjemne konsekwencje.
W Warszawie przyjezdny z innego miasta powinien był mieć w tym czasie kilka twarzy jak Światowid. Doświadczyłem tego osobiście. W czasie pobytu w Domu Literatów na Krakowskim Przedmieściu siedziałem w kawiarni. Nie było wolnego miejsca i Słonimski zaprosił mnie do swego stolika. Po chwili wszedł Putrament, potoczył wzrokiem po sali i nie odpowiedział na mój ukłon.
- Jak pan się kłania? - rzekł Słonimski. - On wymaga, żeby się zerwać i zgiąć
mi pewnego dnia Otwinowski, że Putrament radził mu na jakimś zebraniu Zarządu Głównego, abyśmy wystrzegali się Słonimskiego, który ma wrogie zamiary wobec socjalizmu i wszelkie kontakty z nim mogą spowodować nieprzyjemne konsekwencje.<br>W Warszawie przyjezdny z innego miasta powinien był mieć w tym czasie kilka twarzy jak Światowid. Doświadczyłem tego osobiście. W czasie pobytu w Domu Literatów na Krakowskim Przedmieściu siedziałem w kawiarni. Nie było wolnego miejsca i Słonimski zaprosił mnie do swego stolika. Po chwili wszedł Putrament, potoczył wzrokiem po sali i nie odpowiedział na mój ukłon.<br>- Jak pan się kłania? - rzekł Słonimski. - On wymaga, żeby się zerwać i zgiąć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego