Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
tą swoją głębią, zamyślony, oddalony, wyciszony, w stronę bufetu.
- Co pan takiego zauważył? - nie wytrzymał Jassmont.
Ossowiecki zawahał się. - Jednak pan powinien wiedzieć.
- Tak, przyznaję, ale głównie ze względu na żonę.
- Lusiu, jeszcze po jednym koniaku - zaordynował Ossowiecki i znów się pogrążył w sobie. Te chryzantemy, ta sceneria mdła i ospała, wiatr jak w górach, drażniąca woń: rozlane lekarstwo lub silny środek na robactwo, dochodząca z zaplecza. Pianista na powrót grał, tym razem melodię z filmu Każdemu wolno kochać. Robił wrażenie podpitego.
- To ostatni - zapowiedziała Lusia, podmieniając kieliszki.
- Tego można było się spodziewać, no to wypijmy ten ostatni koniak Drugiej Rzeczypospolitej
tą swoją głębią, zamyślony, oddalony, wyciszony, w stronę bufetu.<br>- Co pan takiego zauważył? - nie wytrzymał Jassmont.<br>Ossowiecki zawahał się. - Jednak pan powinien wiedzieć.<br>- Tak, przyznaję, ale głównie ze względu na żonę.<br>- Lusiu, jeszcze po jednym koniaku - zaordynował Ossowiecki i znów się pogrążył w sobie. Te chryzantemy, ta sceneria mdła i ospała, wiatr jak w górach, drażniąca woń: rozlane lekarstwo lub silny środek na robactwo, dochodząca z zaplecza. Pianista na powrót grał, tym razem melodię z filmu Każdemu wolno kochać. Robił wrażenie podpitego.<br>- To ostatni - zapowiedziała Lusia, podmieniając kieliszki.<br>- Tego można było się spodziewać, no to wypijmy ten ostatni koniak Drugiej Rzeczypospolitej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego