Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
Nic nie czuł.
*
Tamci trzej wrócili. Zobaczyli, że Liść jest sam, a w ciemnościach pewnie go nie rozpoznali. Wrócili więc pozbyć się świadka mordu. W dłoniach ściskali ostre szklane szpile, jakby sztylety odlane z uwegneńskiego szkła.
Doron krzyknął. Bojowe zawołanie Liścia runęło na nich jak ryś atakujący królika - nagle i ostatecznie. Doron już dopadł pierwszego, ostrze karoggi trafiło prosto w oko wojownika. Drugi zrobił jeszcze krok do przodu, gdy trzonek karoggi sięgnął jego twarzy, miażdżąc szczękę. Mężczyzna padł na kolana. Trzeci napastnik pojął już, kto przed nim stoi. Doron wykorzystał to zaskoczenie. Maczuga przebiła pierś mężczyzny.
Dwaj jeszcze żyli.
Pierwszy klęczał
Nic nie czuł.<br>*<br>Tamci trzej wrócili. Zobaczyli, że Liść jest sam, a w ciemnościach pewnie go nie rozpoznali. Wrócili więc pozbyć się świadka mordu. W dłoniach ściskali ostre szklane szpile, jakby sztylety odlane z uwegneńskiego szkła.<br>Doron krzyknął. Bojowe zawołanie Liścia runęło na nich jak ryś atakujący królika - nagle i ostatecznie. Doron już dopadł pierwszego, ostrze &lt;orig&gt;karoggi&lt;/&gt; trafiło prosto w oko wojownika. Drugi zrobił jeszcze krok do przodu, gdy trzonek &lt;orig&gt;karoggi&lt;/&gt; sięgnął jego twarzy, miażdżąc szczękę. Mężczyzna padł na kolana. Trzeci napastnik pojął już, kto przed nim stoi. Doron wykorzystał to zaskoczenie. Maczuga przebiła pierś mężczyzny.<br>Dwaj jeszcze żyli.<br>Pierwszy klęczał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego