stopnie. Złapał taksówkę.<br>- Taryfa razy dwa za pośpiech - obiecał rzucając adres, gdzie parkowali swego mercedesa.<br>- Oczywiście, oczywiście... - niby obojętnie przyjął informację, że "przyjaciele" przed godziną wyruszyli do Brukseli. Żyd mówił swobodnie po polsku, jak i jego brukselski kontrahent z drugiej strony granicy.<br>"Czymże się stałem dla Roberta i Jagiełły, dla ostatka z tego, co było dużym, pięknym życiem, jak nie jeszcze jednym faktorem na ich ryzykownych trasach... - pomyślał. - Haberbusch - przypomniał sobie ostatnie przezwisko. - Machabeusz - wypomniał sobie pseudonim. - Jakże ona mogła zatriumfować nad przyjaźnią, nad ryzykiem, nad życiem?" - zdumiewał się nie mogąc sobie przypomnieć twarzy Danielle. Ale zaraz pojawiły się oczy, potem