Typ tekstu: Książka
Autor: Kossak Zofia
Tytuł: Błogosławiona wina
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1958
Co waść chcesz? - zapytał wojewoda z rezygnacją.
- Jakie łowy Wasza Dostojność każe przygotować dla gości?
- Łowy? - powtórzył przeciągle pan Sapieha, jak gdyby pierwszy raz słyszał to
słowo.
- Jużci że łowy! Pan marszałek koronny pierwszy myśliwy na cztery powiaty! Nie
pochwalim się przed nim naszą knieją? Tyle żubrów, co w naszych ostępach, Radziwiłłowie
nieświescy nie mają! Pewnikiem gość liczy, że zapoluje niezgorzej, zwłaszcza
że - jako słyszę - z synem zjeżdża...
Spojrzał znacząco na Anusię, która uciekła spłoniona.
Łowy, oczywiście... - myślał wojewoda. - Bez łowów się nie obejdzie. Moczydłowski
ma słuszność. Łowy, w których muszę brać udział jako gospodarz. Gdybym nie miał
ręki czy nogi
Co waść chcesz? - zapytał wojewoda z rezygnacją.<br>- Jakie łowy Wasza Dostojność każe przygotować dla gości?<br>- Łowy? - powtórzył przeciągle pan Sapieha, jak gdyby pierwszy raz słyszał to <br>słowo.<br>- Jużci że łowy! Pan marszałek koronny pierwszy myśliwy na cztery powiaty! Nie <br>pochwalim się przed nim naszą knieją? Tyle żubrów, co w naszych ostępach, Radziwiłłowie <br>nieświescy nie mają! Pewnikiem gość liczy, że zapoluje niezgorzej, zwłaszcza <br>że - jako słyszę - z synem zjeżdża...<br>Spojrzał znacząco na Anusię, która uciekła spłoniona.<br>Łowy, oczywiście... - myślał wojewoda. - Bez łowów się nie obejdzie. Moczydłowski <br>ma słuszność. Łowy, w których muszę brać udział jako gospodarz. Gdybym nie miał <br>ręki czy nogi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego