Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
do łysej czaszki, lecz nie kwapił się odejść.
Stał przestępując z nogi na nogę i znów uśmiechał się przymilnie.
Porucznik poczęstował go drugim papierosem.
I ten papieros zniknął tak szybko, że nie zdążyłem zauważyć, gdzie go dziadek zaszparował, w rękawie?
A on już mowę dziękczynną do porucznika wygłaszał, szybką i ostro siekaną: - Dobry człowiek, dobry człowiek, te, te, te, te, te, Bóg da zdrowie, Bóg da zdrowie, te, te, te, te, te, te, te...
- I poszedł drobnym kroczkiem.
- Kiedy się urodziłem, żyli jeszcze ostatni weterani powstania styczniowego.
Ale ten przypomina pulomiot na taczance.
Wzięli go w sołdaty podczas pierwszej wojny światowej
do łysej czaszki, lecz nie kwapił się odejść.<br>Stał przestępując z nogi na nogę i znów uśmiechał się przymilnie.<br>Porucznik poczęstował go drugim papierosem.<br>&lt;page nr=223&gt; I ten papieros zniknął tak szybko, że nie zdążyłem zauważyć, gdzie go dziadek &lt;orig&gt;zaszparował&lt;/&gt;, w rękawie?<br>A on już mowę dziękczynną do porucznika wygłaszał, szybką i ostro siekaną: - Dobry człowiek, dobry człowiek, te, te, te, te, te, Bóg da zdrowie, Bóg da zdrowie, te, te, te, te, te, te, te...<br>- I poszedł drobnym kroczkiem.<br>- Kiedy się urodziłem, żyli jeszcze ostatni weterani powstania styczniowego.<br>Ale ten przypomina pulomiot na taczance.<br>Wzięli go w sołdaty podczas pierwszej wojny światowej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego