Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
nie było, a ja szalałem. Wróciliśmy do Warszawy. Znów to samo: żale, tęsknoty i sceny zazdrości z mojej strony. Możesz sobie wyobrazić: ja i zazdrość. Lubiła sławę i popularność. Przyczepiała się do pierwszego z brzegu durnia, o którym się trochę mówiło. Koniec końców zachorowałem do tego stopnia, że się jej oświadczyłem, no, i owszem, zgodziła się, ale pod tym warunkiem, że nie będzie między nami żadnej fizjologii, ponieważ ona kocha mnie w sensie metafizycznym. Tak powiedziała. Ano, dobrze, zgadzam się. Byłem przecież na progu szpitala dla obłąkanych. Za trzy tygodnie miał być ślub. Któregoś wieczora miał się odbyć taki wieczór artystyczny
nie było, a ja szalałem. Wróciliśmy do Warszawy. Znów to samo: żale, tęsknoty i sceny zazdrości z mojej strony. Możesz sobie wyobrazić: ja i zazdrość. Lubiła sławę i popularność. Przyczepiała się do pierwszego z brzegu durnia, o którym się trochę mówiło. Koniec końców zachorowałem do tego stopnia, że się jej oświadczyłem, no, i owszem, zgodziła się, ale pod tym warunkiem, że nie będzie między nami żadnej fizjologii, ponieważ ona kocha mnie w sensie metafizycznym. <page nr=106> Tak powiedziała. Ano, dobrze, zgadzam się. Byłem przecież na progu szpitala dla obłąkanych. Za trzy tygodnie miał być ślub. Któregoś wieczora miał się odbyć taki wieczór artystyczny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego