Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
ale niezbyt bolesne.
Nikt tu panu krzywdy nie zrobi.
Trochę pana skłuję.
Trudno, nie ma rady...
Uśmiechnęła się zachęcająco, jakby mnie zapraszała do białego
walca.
Porównanie całkiem ů propos, gdyż wkrótce zaczęło mi wirować w
głowie, przedziwnie i niesamowicie, jakby mnie, leżącego na wznak z
obnażonym torsem, ktoś porwał w oszałamiający taniec.
Pląs, w który wprawiły mnie obie anielice.

Starsza wbijała mi prostopadle igły pod skórę przedramienia, podłączała gumowe
rurki, przewody, a na jej znak młodsza, którą
widziałem kątem oka, puszczała prąd, manipulując pokrętłami, śląc
elektryczne impulsy w żywą tkankę moich mięśni.
Z każdą dawką ćmiło mi się w oczach, a
ale niezbyt bolesne.<br> Nikt tu panu krzywdy nie zrobi.<br> Trochę pana skłuję.<br> Trudno, nie ma rady...<br> Uśmiechnęła się zachęcająco, jakby mnie zapraszała do białego<br>walca.<br> Porównanie całkiem ů propos, gdyż wkrótce zaczęło mi wirować w<br>głowie, przedziwnie i niesamowicie, jakby mnie, leżącego na wznak z<br>obnażonym torsem, ktoś porwał w oszałamiający taniec.<br> Pląs, w który wprawiły mnie obie anielice.<br> &lt;page nr=141&gt;<br> Starsza wbijała mi prostopadle igły pod skórę przedramienia, podłączała gumowe <br>rurki, przewody, a na jej znak młodsza, którą<br>widziałem kątem oka, puszczała prąd, manipulując pokrętłami, śląc<br>elektryczne impulsy w żywą tkankę moich mięśni.<br> Z każdą dawką ćmiło mi się w oczach, a
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego