dziwnie, acz znacznie bystrzej, kiwnął na tego od dziobu, przyciągnął ku sobie moją burtę, przelazł przez nią, chwycił linę, rzuconą przez tego drugiego, okręcił wokół czegoś, co wystawało z pokładu, i natychmiast znalazł wlew. Była to ta sama przeszkoda, o którą potknęłam się, o mało nie wylatując za burtę.<br>W oszałamiającym tempie przeciągnęli dość grubego węża, idącego nie wiadomo skąd, i wetknęli w otwór wlewu.<br>- Ile? - spytał facet.<br>Już otworzyłam usta, żeby powiedzieć "dwanaście wanien", ale udało mi się szczęśliwie powstrzymać.<br>- Nie wiem - odparłam. - Pełno.<br>Sama byłam ciekawa, ile wejdzie, ale liczyłam się z tym, że mnie pewnie oszukają. Niech oszukują