z urzędu skarbowego. Zawiadamiano go w nim, że zostało wszczęte postępowanie, które ma na celu sprawdzenie zasadności wykorzystanych ulg, które hojną ręką odpisał sobie w ostatnich pięciu latach od podatków. Tu już powiało grozą, bo wiadomo, że z fiskusem nie ma żartów, a jak się uprze, to pogrąży każdego w otchłani kłopotów. Tym bardziej, że mało kto ma wobec niego tak naprawdę czyste sumienie. Andrzej R. nie miał go na pewno, kilkakrotnie zdarzyło mu się bowiem zarobić spore sumy pieniędzy wypłacone "pod stołem". Zachwycony koniunkturą, poczynił znaczne inwestycje, które następnie odliczył sobie od podatku. No i teraz przyszło się z tego