zdrowego człowieka, doprowadzają mnie do rozpaczy i wściekłości. Co ja takiego zrobiłem, żeby zakwalifikowali mnie jako niebezpiecznego schizofrenika i przywiązali do łóżka? Uważają, że jestem dla otoczenia niebezpieczny, niebezpieczniejszy niż na przykład moi towarzysze z sali? Co ciekawe: odkąd się tu znalazłem, żaden nie odezwał się ani słowem. Nafaszerowani lekami, otępiali, autystyczni, a jednocześnie gdzieś w głębi bardzo agresywni, czuję to doskonale - są widocznie mniejszym zagrożeniem niż ja, skoro oni leżą wolni, a ja związany.<br>Zaraz po śniadaniu rozpoczął się obchód. Tupot wielu nóg i gwar rozmów na korytarzu wyraźnie sugerował godzinę dziewiątą. Jeżeli istotnie Zimiński jest ordynatorem tego oddziału, to