Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
Próbował nad tym zapanować, zacisnął dłonie w pięści, napiął mięśnie, ale nic nie pomogło. Szarpały nim skurcze, pojawił się ból, ale dziwny ból, taki, którego człowiek pragnie, chce coraz więcej...
Ejenni sięgnęła po ostatni płat cielęcej skóry.
Doron krzyknął. Wszystkie oczy zwróciły się ku Liściowi, a on trwał w niemym otępieniu, choć czuł dygotanie rąk i nóg, drżenie mięśni, skurcze w brzuchu, choć jego głową miotały fale bólu. Czuł. Wiedział. Widział.
Podniósł się szum, cichy zrazu, miękki, lecz wzbierający, potężniejący. Ponad jęk rogów wzbiły się pojedyncze okrzyki, było ich coraz więcej i więcej, aż szum przerodził się w ryk wydobyty z
Próbował nad tym zapanować, zacisnął dłonie w pięści, napiął mięśnie, ale nic nie pomogło. Szarpały nim skurcze, pojawił się ból, ale dziwny ból, taki, którego człowiek pragnie, chce coraz więcej...<br>&lt;orig&gt;Ejenni&lt;/&gt; sięgnęła po ostatni płat cielęcej skóry.<br>Doron krzyknął. Wszystkie oczy zwróciły się ku Liściowi, a on trwał w niemym otępieniu, choć czuł dygotanie rąk i nóg, drżenie mięśni, skurcze w brzuchu, choć jego głową miotały fale bólu. Czuł. Wiedział. Widział.<br>Podniósł się szum, cichy zrazu, miękki, lecz wzbierający, potężniejący. Ponad jęk rogów wzbiły się pojedyncze okrzyki, było ich coraz więcej i więcej, aż szum przerodził się w ryk wydobyty z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego