Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
ze mną, a nawet słyszałem, jak w łazience wesoło sobie nuciła. Przeżywaliśmy znowu chwile małżeńskiego szczęścia, chociaż nie odczuwałem w niej dawnego miłosnego zapału. Unikała moich pocałunków, tłumacząc to bólem dziąseł. Na potwierdzenie swoich słów ostentacyjnie płukała usta wywarem z jarzębiny, jak to jej zalecił stomatolog. Jej zobojętnienie przypisywałem pewnemu otępieniu psychicznemu, które mimo wszystko występowało u niej od czasu do czasu.
Upłynęło znowu kilka miesięcy. Na wiosnę, gdy wróciłem pewnego dnia po południu z kliniki, nie zastałem Kiry w domu. Weronika nie widziała, kiedy wyszła. Czekałem na nią z obiadem, ale mijały godziny i Kira nie wracała. Zaniepokojony szukałem jej
ze mną, a nawet słyszałem, jak w łazience wesoło sobie nuciła. Przeżywaliśmy znowu chwile małżeńskiego szczęścia, chociaż nie odczuwałem w niej dawnego miłosnego zapału. Unikała moich pocałunków, tłumacząc to bólem dziąseł. Na potwierdzenie swoich słów ostentacyjnie płukała usta wywarem z jarzębiny, jak to jej zalecił stomatolog. Jej zobojętnienie przypisywałem pewnemu otępieniu psychicznemu, które mimo wszystko występowało u niej od czasu do czasu.<br>Upłynęło znowu kilka miesięcy. Na wiosnę, gdy wróciłem pewnego dnia po południu z kliniki, nie zastałem Kiry w domu. Weronika nie widziała, kiedy wyszła. Czekałem na nią z obiadem, ale mijały godziny i Kira nie wracała. Zaniepokojony szukałem jej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego