to słowa najzupełniej właściwe. Wymóg jednomyślności zgromadzonych na wiecu daje się uzasadnić funkcjonalnie, w kategoriach pragmatycznych, dla barbarzyńców jednak miał on bez wątpienia sens nadprzyrodzony. Trzeźwy skądinąd Tacyt rozumiał to dobrze, a w każdym razie nie przeoczył szczegółów wskazujących na sakralny wymiar germańskich wieców plemiennych. Odnotował on, że obrady wiecu otwierają zawsze kapłani, że to oni nakazują zgromadzonym ciszę, i że "wtedy", czyli w czasie zgromadzenia tylko kapłanom przysługuje prawo stosowania przymusu (quibus tum et coercendi ius est). Z tego, że kapłani występowali w roli strażników miru wiecowego wynika, że był to mir sakralny.<br>Sens, jaki nadawali temu sami Germanie, rozszyfrował