ucieczki przed porządnym domem z tradycjami nauczycielsko-sędziowskimi, a nie z poszukiwania środowiska, w którym wszyscy bez wyjątku poważaliby mnie, zauważali, adorowali?<br>Pociąg do K. był podstawiany. Usiadłem na jednym z wielu wolnych miejsc w przedziale i wyjrzałem w kierunku ulicy, na której stał wykolejony podmiejski tramwaj. Mieszkańcy odrapanej kamienicy otwierali okna i rozkładali poduszki na zakurzonych parapetach, wietrzyli stęchłe, niegościnne mieszkania z przedwiosennej wilgoci. <br>Na schodach wiodących na peron było całkiem pusto. Zaniepokojony zapytałem kontrolera ruchu, czy pociąg jedzie do tego miasta, nie zareagował, kiedy powtórzyłem pytanie nieco głośniej, odwrócił się zmieszany, po chwili, jąkając się, odpowiedział, że tak, a