Szwajcar, pan Baselgia, nieduży krępy, jowialny, bardzo włoski w typie. Ktoś kiedyś tłumaczył mi, że był taki szwajcarsko - włoski kanton, produkujący tak obficie cukierników, że nadmiar ich opuszczał, z braku pracy, ojczyznę i rozpełzał się po Europie. Docierali miedzy innymi i do Polski, by słodzić życie Polakom. Franboli, Semadeni, Lardelli, ów Baselgia wreszcie byli tego przykładem. Po paru latach ojciec oddał po prostu część swoich udziałów wspólnikowi, żeby mieli "po równo", czyli po połowie. Doszedł do wniosku, że pracowityv Helwetczyk więcej firmie z siebie daje, niż mniej emocjonalnie zaangażowany w słodycze Polak. Posunięcie to zdumiewa mnie do dziś. Bo, z jednej