pogardliwie na jego zaproszenie.<br>- A waszej ekscelencji, radcy kryminalnemu - Żorżyk powoli odczytywał z zaproszenia tytuły - przekazał swoje datki ów awanturnik, który usiłował wejść bez zaproszenia?<br>- Tak, ponieważ jestem abstynentem - odparł Mock i minął zdegustowanego Żorżyka. <br><br>Wrocław, środa 30 listopada, <br>godzina dziewiąta wieczorem<br>Koncert dobroczynny miał się ku końcowi. Sophie, uszczęśliwiona owacjami, brakiem alkoholowej woni u męża oraz wyrazami podziwu, jakimi ją obdarzało w czasie antraktu najlepsze wrocławskie towarzystwo, zsunęła z dłoni rękawiczkę i pozwoliła, by suche i silne palce Eberharda przesuwały się lekko po gładkiej skórze jej dłoni.<br>Mock zamknął oczy i rozpamiętywał występ Sophie, jej nieporuszony spokój przy fortepianie, jej