w dziele "Nadzorować i karać. Narodziny więzienia" pisze, że jeśli chodzi o tortury: <q><transl>"Mamy do czynienia z uregulowaną praktyką, która podlega ściśle określonej procedurze: etapy, długość trwania, używane narzędzia, długość powrozów, liczba klinów, waga ciężarków, pytania przesłuchującego urzędnika, wszystko to, zgodnie z prawem zwyczajowym, jest starannie skodyfikowane"</></>. Była to więc ówcześnie w pełni uprawniona, sensu stricto metoda postępowania sądowego.<br>Foucault podkreślał też, że sama tortura była jedną z najcięższych kar, i w związku z tym postawił pytanie: Jak można charakter kary nadawać czemuś, co powinno być częścią postępowania dowodowego? Analizując mentalność ludzi dawnych wieków doszedł do wniosku, iż sądzili oni, że