każdej stronicy sprawiają, że czytelnik wreszcie czuje się trochę zawiany. I to picie jest tam czymś zupełnie naturalnym i oczywistym, bo gdy raz panowie Snodgrass i Tupman na skutek rozgorączkowania sprawami miłosnymi odmawiają szklaneczki, to wszystkich ten fakt zdumiewa. Niczego podobnego nie znajdzie się w polskiej literaturze. Owszem, tu i ówdzie można odnaleźć jakiś typ pijaka lub opis pijaństwa, nawet poemacik albo inne dziełko sławiące specjalnie i wyłącznie rozkosze dzbana, ale żeby w dziele, które traktuje zasadniczo inną materię, znajdować na każdej stronicy wzmiankę o tym, że działające postacie <page nr=91> nalewają, dolewają, mieszają, wychylają, zupełnie takim samym tonem jak o tym, że