Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
kończył się w tej stronie. Więcej tu było wolnej, nie zadrzewionej przestrzeni. Ale wiatr ścichł ostatnio i spokój panował równie rozległy jak wśród drzew. Ziemia po nocnym deszczu mocno pachniała świeżą wilgocią. A powietrze, szare do tej pory, rozjaśniać się powoli poczynało. Niebo było jeszcze zachmurzone, lecz już tu i ówdzie przetarte jaśniejszymi poblaskami.
Spostrzegłszy stojącą z boku małą ławeczkę, usiadł. Zaraz za czerwonym murem cmentarnym, w lekko przymglonym powietrzu rysowały się do zielonych obłoków podobne trzy oddalone od siebie grupy ogromnych kasztanów. Wśród nich skrzeczały głośno wrony. Musiał je akurat ktoś spłoszyć, bo zgiełkliwym stadem poderwały się nagle do góry
kończył się w tej stronie. Więcej tu było wolnej, nie zadrzewionej przestrzeni. Ale wiatr ścichł ostatnio i spokój panował równie rozległy jak wśród drzew. Ziemia po nocnym deszczu mocno pachniała świeżą wilgocią. A powietrze, szare do tej pory, rozjaśniać się powoli poczynało. Niebo było jeszcze zachmurzone, lecz już tu i ówdzie przetarte jaśniejszymi poblaskami.<br>Spostrzegłszy stojącą z boku małą ławeczkę, usiadł. Zaraz za czerwonym murem cmentarnym, w lekko przymglonym powietrzu rysowały się do zielonych obłoków podobne trzy oddalone od siebie grupy ogromnych kasztanów. Wśród nich skrzeczały głośno wrony. Musiał je akurat ktoś spłoszyć, bo zgiełkliwym stadem poderwały się nagle do góry
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego