Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
się jasne. Kwiaty! Nigdy nie wiedziała, od kogo są te kwiaty. Bursztyny zgubiła w pociągu. Prosiła, żebym późno nie dzwonił do Zakopanego, bo wyrywam ją ze snu. W Krakowie musiała być w konserwatorium. Chłodna i beznamiętna. Tak, teraz rozumiem.
Andrzej powoli budził się z letargu, otrząsał się z odrętwienia, które owładnęło nim po śmierci Ireny. Wyobraził ją sobie w łóżku z innym mężczyzną. Zaczął przypominać sobie pierwsze lata małżeństwa, ciało Ireny, jej burzliwe miłosne spazmy w chwilach oddania i stłumiony szept:
- Teraz mnie pocałuj... Jeszcze...
Czy mówiła tak samo do tamtych? Można oszaleć!
Nagle Irena wróciła do jego wyobraźni w pełni
się jasne. Kwiaty! Nigdy nie wiedziała, od kogo są te kwiaty. Bursztyny zgubiła w pociągu. Prosiła, żebym późno nie dzwonił do Zakopanego, bo wyrywam ją ze snu. W Krakowie musiała być w konserwatorium. Chłodna i beznamiętna. Tak, teraz rozumiem.<br>Andrzej powoli budził się z letargu, otrząsał się z odrętwienia, które owładnęło nim po śmierci Ireny. Wyobraził ją sobie w łóżku z innym mężczyzną. Zaczął przypominać sobie pierwsze lata małżeństwa, ciało Ireny, jej burzliwe miłosne spazmy w chwilach oddania i stłumiony szept:<br>- Teraz mnie pocałuj... Jeszcze...<br>Czy mówiła tak samo do tamtych? Można oszaleć!<br>Nagle Irena wróciła do jego wyobraźni w pełni
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego