nie pił alkoholu, raz był w restauracji, przysiadł się jakiś pijak, wmusił w niego kieliszek wódki, a on tylko udawał, że pije, wziął wódkę do ust i wypluł do szklanki z oranżadą. Brak dowodów, że był pijany w pracy, wszystkie zarzuty są bezpodstawne. Kiedy już wiadomo, że firma przegrywa sprawę, ożywia się przedstawiciel rady zakładowej i w całej rozciągłości popiera stanowisko dyrektora. <br>Byłoby może i śmiesznie, gdyby nie fakt, że pracownikowi brakowało zaledwie kilku miesięcy do emerytury, więc i tak nie wolno było wypowiedzieć mu umowy o pracę, że na koniec spłatano mu brzydkiego figla, że był niewinny, że ktoś miał