Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
kolce. Gawriła często się z nią przekomarzał:

- Jaka ty jesteś Polka? Po prostu Cyganicha! - i targał pieszczotliwie jej czarne włosy.

Każdy przyjazd Gawriły sprawiał nam wielką uciechę. Ojciec wypytywał go o sprawy depo, a nowych ludzi, o znajomyoh... Tekla wyciągała przysmaki i z pieczołowitą ostrożnością przecierała czerepowiecką łyżkę. Nawet matka ożywiała się i stawiała przed Gawriłą karafkę wiśniówki. A ja siedziałem na kuchennym stołku i nie spuszczałem oka z Gawriły. Jego wielkie, mocne dłonie budziły we mnie uczucie ufności. W sposobie jedzenia, w ruchach, w powolnym dobieraniu słów Gawriła miał coś szczególnie statecznego, coś, co chwilami przypominało mi ojca. Pewnego razu, patrząc
kolce. Gawriła często się z nią przekomarzał:<br><br>- Jaka ty jesteś Polka? Po prostu Cyganicha! - i targał pieszczotliwie jej czarne włosy.<br><br>Każdy przyjazd Gawriły sprawiał nam wielką uciechę. Ojciec wypytywał go o sprawy depo, a nowych ludzi, o znajomyoh... Tekla wyciągała przysmaki i z pieczołowitą ostrożnością przecierała czerepowiecką łyżkę. Nawet matka ożywiała się i stawiała przed Gawriłą karafkę wiśniówki. A ja siedziałem na kuchennym stołku i nie spuszczałem oka z Gawriły. Jego wielkie, mocne dłonie budziły we mnie uczucie ufności. W sposobie jedzenia, w ruchach, w powolnym dobieraniu słów Gawriła miał coś szczególnie statecznego, coś, co chwilami przypominało mi ojca. Pewnego razu, patrząc
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego