Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
deszcz albo mgła, albo że krupy gradowe się posypią, to nigdy nie skłamał. I Sobanek już wiedział, że to jest płanetnik - to znaczy taki, co deszczem, śniegiem i chmurami rządzi. Czasem to Sobanek chwalił sobie tego dziwnego gościa, ale czasem to już i cierpliwość tracił, bo chłopaczysko i różne figle płatał - a to koło młyńskie zatrzymał, a to dziewuchy wodą oblał.
Aż kiedyś w nocy obudził się Sobanek i widzi, że drzwi się do chaty otwierają i płanetnik wchodzi. Skrada się po cichu i skórę świńską, co na ławie leżała, zabiera. Nic Sobanek na to nie powiedział, tylko wychodzi za nim
deszcz albo mgła, albo że krupy gradowe się posypią, to nigdy nie skłamał. I Sobanek już wiedział, że to jest płanetnik - to znaczy taki, co deszczem, śniegiem i chmurami rządzi. Czasem to Sobanek chwalił sobie tego dziwnego gościa, ale czasem to już i cierpliwość tracił, bo chłopaczysko i różne figle płatał - a to koło młyńskie zatrzymał, a to dziewuchy wodą oblał. <br>Aż kiedyś w nocy obudził się Sobanek i widzi, że drzwi się do chaty otwierają i płanetnik wchodzi. Skrada się po cichu i skórę świńską, co na ławie leżała, zabiera. Nic Sobanek na to nie powiedział, tylko wychodzi za nim
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego