Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Nasze srebra
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1972
ludzie dobrzy... wokół nieboszczyków zawsze cicho... na palcach. Elegancko... na czarno. No i zawsze ta garstka łaciny w powietrzu. Te różne ,,oremus"... no i te końcowe w pewnym sensie ,,ameeeeen". Cóż - ociera się człowiek o te zaświaty... Koledzy czekają na opadanie liści - że wtedy staruszki, jak gruszki, pac! pac i pac!
GŁOS MATKI Cieszę się... panie Stani... do następnej niedzieli, bo ja się teraz zdrzemnę.
STASIEK Rączki całuję, pani dobrodziko.
Po chwili zaczyna dochodzić wpierw nieśmiałe, potem pewne siebie chrapanie MATKI.
STASIEK szeptem Panno Klaro...
KLARA Co proszę?
STASIEK Panno Klaro... ja nie wiem, jak się to mówi po francusku... to
ludzie dobrzy... wokół nieboszczyków zawsze cicho... na palcach. Elegancko... na czarno. No i zawsze ta garstka łaciny w powietrzu. Te różne ,,oremus"... no i te końcowe w pewnym sensie ,,ameeeeen". Cóż - ociera się człowiek o te zaświaty... Koledzy czekają na opadanie liści - że wtedy staruszki, jak gruszki, pac! pac i pac!<br>GŁOS MATKI Cieszę się... panie Stani... do następnej niedzieli, bo ja się teraz zdrzemnę.<br>STASIEK Rączki całuję, pani dobrodziko.<br>Po chwili zaczyna dochodzić wpierw nieśmiałe, potem pewne siebie chrapanie MATKI.<br>STASIEK szeptem Panno Klaro...<br>KLARA Co proszę?<br>STASIEK Panno Klaro... ja nie wiem, jak się to mówi po francusku... to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego