Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
trzydzieści sekund i komandor wyprowadził wóz z zarośli, skosem zjechał z małej skarpy na podsypany ziemią przejazd przez rów, muskając tył przyczepy. Byli na szosie. Kapitan wskoczył niemal w biegu.
- Uff, mało nie dostałem zawału - powiedział ciężko dysząc - takie przebieżki to już nie dla mnie, w dodatku z kamieniem pod pachą.
- Masz kondycję - komandor pędził na złamanie karku - ja bym padł po dwudziestu metrach.
Dojechali na metę oesu trzy minuty przed startem pierwszego. Zaparkowali. Sędzia popatrzył na nich z wyrzutem.
- Komandorze - rzekł tragicznym głosem - co się z wami działo? Chciałem już zatrzymać całą zabawę.
- Przyczepa-wyjaśnił komandor - przyczepa stała na szosie
trzydzieści sekund i komandor wyprowadził wóz z zarośli, skosem zjechał z małej skarpy na podsypany ziemią przejazd przez rów, muskając tył przyczepy. Byli na szosie. Kapitan wskoczył niemal w biegu.<br>- Uff, mało nie dostałem zawału - powiedział ciężko dysząc - takie przebieżki to już nie dla mnie, w dodatku z kamieniem pod pachą.<br>- Masz kondycję - komandor pędził na złamanie karku - ja bym padł po dwudziestu metrach.<br>Dojechali na metę oesu trzy minuty przed startem pierwszego. Zaparkowali. Sędzia popatrzył na nich z wyrzutem.<br>- Komandorze - rzekł tragicznym głosem - co się z wami działo? Chciałem już zatrzymać całą zabawę.<br>- Przyczepa-wyjaśnił komandor - przyczepa stała na szosie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego