zawału lub wylewu. Jednak, żeby nikt nie miał do mnie pretensji i dla świętego spokoju - to jest w ciągu ostatnich lat najczęstszy i najbardziej przeze mnie znienawidzony motyw mojego postępowania - wywaliłem z menu naturalne tłuszcze, większość mięsa, różne przyprawy. Kiedy jedzenie przestało być smaczne, przestało mi zależeć na świeżych bułeczkach, pachnących masełkach czy dekoracyjnych serkach. Jakiś czas jeszcze je kupowałem dla tych domowników, którzy ograniczeń antycholesterolowych nie mieli, potem i to mi przeszło - w końcu, jak długo można kierować się takim altruizmem!<br>Jem więc byle co, co mi podadzą, albo, gdy nie ma chętnych, co sam sobie naprędce upichcę, coraz częściej