od łąk.<br> Szli tym pagórkowatym skrawkiem łąk, więc szli prawie po jutrzennym niebie, bo łąki nagle ich opuściły, a błonie, uciekające trawka po trawce pod wierzby, jeszcze im nie wyszło naprzeciw.<br> Wiedziałem, że gdy dojdą do płotu z przełazkiem, odgradzającego błonie od pszennego pola, zdejmą z ramienia basy, wyjmą spod pachy skrzypce i klarnet.<br> <page nr=56><br> I zagrają.<br> Właśnie czekałem na to ich zagranie.<br> Pomyślałem sobie, że właśnie od tego momentu zacznie się moje wchodzenie w festyn.<br> Zresztą wstałem umyślnie wcześniej, żeby trafunkiem nie prześlepić pierwszej nuty na błoniu i na sierpniowej jutrzni.<br> Poza tym, umawiając się z Helą na festyn, spoglądając przez