ale jeszcze dwa-trzy lata temu były takie miejsca, które nie tylko nie służyły leczeniu, ale wręcz przeciwnie - pogłębiały chorobę i demoralizację. Posłuchaj tylko, Monika:<br><br><q>OPOWIEŚĆ MARKA O FATALNYM ODWYKU<br><br>Oddział odwykowy był właściwie przechowalnią. Można tam było odpocząć i nawet trochę zarobić, ale leczenia nie było żadnego. Dla specjalnych pacjentów były nieźle płatne prace poza oddziałem, 20% brał szpital, jednak przez te trzy-cztery miesiące niektórzy mogli odłożyć parę złotych, żeby potem ubrać się i wyjść z pieniędzmi. Były też różne prace na rzecz szpitala: świniarnia, park, o który trzeba było zadbać, stary pałac, który ciągle wymagał remontów i malowania