wszyscy o tym gadali. Podobno w stanie wojennym siedzieli tu Kuroń z Michnikiem. A może sam Michnik. Albo sam Kuroń. Tak czy siak, dyskutowały o tym nawet dzieciaki z podstawówki. Te ze starszych klas, które oglądały dziennik i wiedziały, że istnieją Kuronie i Michniki, utrzymywane przez Amerykanów, co przesyłają im paczki z frykasami z peweksu. Ale mogło się zdarzyć, że nawet szkraby z drugiej-trzeciej klasy o politycznych gadały. Wiadomo, że dzieciaki powtarzają to, o czym mówi się w domu, a w Milęcinie mówi się o więzieniu. Każdy zna kogoś, kto tam pracuje, albo ma kogoś takiego w rodzinie.<br>W okolicy