Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
na przemian podniecać płomień. Kiziak pełgał, dymiąc obficie, nawet dobrze wysuszony miał zwyczaj tlić się tylko, ale był to jedyny opał - na stepie drzewa nie uświadczysz. Czasem do sioła na taradajkach zaprzężonych w kosmate koniki Kazachowie przywozili chrust nie chrust, zwali go saksauł, gdzieś z odległych stron, i wymieniali na paczuszkę herbaty, nadesłaną z Polski. I cmokali przy tym, i oczka im lśniły. Herbata dla nich to był specjał nad specjały, nauczyli się od Chińczyków wielbić ten napój, podawany w małych czarkach, sączyli go z nabożeństwem. Ale to działo się w siole, a tutaj był pusty i głuchy step. Bez saksaułu
na przemian podniecać płomień. <orig>Kiziak</> pełgał, dymiąc obficie, nawet dobrze wysuszony miał zwyczaj tlić się tylko, ale był to jedyny opał - na stepie drzewa nie uświadczysz. Czasem do sioła na <orig>taradajkach</> zaprzężonych w kosmate koniki Kazachowie przywozili chrust nie chrust, zwali go <orig>saksauł</>, gdzieś z odległych stron, i wymieniali na paczuszkę herbaty, nadesłaną z Polski. I cmokali przy tym, i oczka im lśniły. Herbata dla nich to był specjał nad specjały, nauczyli się od Chińczyków wielbić ten napój, podawany w małych czarkach, sączyli go z nabożeństwem. Ale to działo się w siole, a tutaj był pusty i głuchy step. Bez <orig>saksaułu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego