drogi. A tu, na tym małym rondku sobie zapiszczymy. Hamulec, redukcja, gaz! Lubię tak robić: człowiek zrośnięty z maszyną - jedna ręka wsparta na drążku zmiany biegów, druga mocuje się z wyrywającą kierownicą. Okay i powrót do normy. <br>Staję na światłach przy Komisji Edukacji Narodowej. I widzę nagle, jak przez trawiaste pagóry biegnie do przejścia dla pieszych mój dziesięcioletni Jasiek. Zasuwa niczym zając po polu, niczym oszalały szczęśliwy szarak umykający myśliwym, świadom tego, że jest już poza zasięgiem ich rażenia, że umknął i oto raduje się swoim pędem, nakręca swoją sprawnością, odbija się od zagonów jak kozica górska skacząca w dół źlebu