stronę kuchni. Od czasu do czasu przez otwarty lufcik rozlega się wołanie:<br><br>- Jegor! A? Jegor!<br><br>Jegor zwinnie zeskakuje z kozła i biegnie do kuchni. Odkąd nie ma Gawriły, Tekla używa go do pomocy w gospodarstwie, każe mu rąbać drwa, nosić wodę, nastawiać samowar... Daje mu za to miskę zupy z pajdą razowego chleba, a gdy praca jest cięższa, dorzuca jeszcze dwie kopiejki, mówiąc:<br><br>- Masz, to dla dzieci na pierniki.<br><br>Jegor szerokim gestem ręki wyciera wąsate usta i kłania się w pas:<br><br>- Dziękuję, Fiokła Antonowna.<br><br>Odkąd mieszkamy w Wielkich Łukach, Jegor wyraźnie przytył i poweselał. Drobne, ale codzienne zarobki stały się dla