Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
z fajki. Poczuł znużenie.
Palcami unosił powieki, ale oczy nie chciały
mimo to patrzeć. Przez całą noc przygotowywał
makietę bitwy pod Stalingradem.

- Ja już tylko patrzę, nic więcej - powiedział
do ukołysanego jego własną sennością podwórza
i zniknął w głębi mieszkania.

Mały Gnój wbiegł na podwórko z butelkami. Rzucił
je za pakamerkę Marycha i wpadł do piwnic. Pojawiał
się co pewien czas niosąc następne. Pracował tak
w samotnym pośpiechu, zaglądał do śmietników,
udało mu się wygrzebać jeszcze trzy. Porzucił
je i pognał na ulicę.

Powoli wracały kobiety z siatkami wypełnionymi
towarem.

- Czy to jest rzecz, no niech pani powie - mówiła
matka Szprychy
z fajki. Poczuł znużenie. <br>Palcami unosił powieki, ale oczy nie chciały <br>mimo to patrzeć. Przez całą noc przygotowywał <br>makietę bitwy pod Stalingradem.<br><br>- Ja już tylko patrzę, nic więcej - powiedział <br>do ukołysanego jego własną sennością podwórza <br>i zniknął w głębi mieszkania.<br><br>Mały Gnój wbiegł na podwórko z butelkami. Rzucił <br>je za pakamerkę Marycha i wpadł do piwnic. Pojawiał <br>się co pewien czas niosąc następne. Pracował tak <br>w samotnym pośpiechu, zaglądał do śmietników, <br>udało mu się wygrzebać jeszcze trzy. Porzucił <br>je i pognał na ulicę.<br><br>Powoli wracały kobiety z siatkami wypełnionymi <br>towarem.<br><br>- Czy to jest rzecz, no niech pani powie - mówiła <br>matka Szprychy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego