hollywoodzkiego spełnienia. Wielki smutek i wielkie płakanie na filmie Camerona przenosi się teraz z siłą 10 stopni w skali Beauforta z sal kinowych do naszych wesołych, polskich domostw. Możemy dzięki wynalazkowi wideo przeżyć to jeszcze raz. Wystarczy tylko kupić lub wypożyczyć sobie kasetę, zasiąść przed ekranem tv, uzbroić się w pakę chusteczek higienicznych i szlochanie gotowe. Tym, którzy jeszcze nie widzieli "Titanica" (czy to w ogóle możliwe?!), przypominamy, iż jest to wielce wzruszająca morska tragedia miłosna. Ona pochodzi ze sfer wyższych, a on, bidulek, z najniższych. Mamy zatem śliczny melodramat, który w odróżnieniu od innych melodramatów ma lepszą, bo bardziej dramatyczną