Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok: 1996
która nie była uwięziona.
Ojciec schylił się i oddał portfel łysemu. Dopiero wtedy żelazna
obręcz zelżała - Kojak podkurczył nogi.
Elegant w czerwonej koszuli znów zatarł ręce. Zdawało mi się, że
usłyszałem: - Cza, cza, cza!
Ojciec podszedł do mnie. Zauważyłem, że przybladł, jakby poszarzał
na twarzy. Kąciki ust drżały lekko.
- Zacznij pakować rzeczy do pontonu - powiedział. Odszedł zaraz i
usiadł na dawnym miejscu.
Wstałem i zbiegłem ścieżką na brzeg, gdzie zostawiliśmy ponton na
kamieniach. Położyłem na dnie swój chlebak, potem zebrałem naczynia
rozrzucone nad wodą. Kiedy wróciłem, Kojak siedział okrakiem i
przeglądał to, co było w portfelu. Śniady przerwał grę w pikuty
która nie była uwięziona.<br> Ojciec schylił się i oddał portfel łysemu. Dopiero wtedy żelazna<br>obręcz zelżała - Kojak podkurczył nogi.<br> Elegant w czerwonej koszuli znów zatarł ręce. Zdawało mi się, że<br>usłyszałem: - Cza, cza, cza!<br> Ojciec podszedł do mnie. Zauważyłem, że przybladł, jakby poszarzał<br>na twarzy. Kąciki ust drżały lekko.<br> - Zacznij pakować rzeczy do pontonu - powiedział. Odszedł zaraz i<br>usiadł na dawnym miejscu.<br> Wstałem i zbiegłem ścieżką na brzeg, gdzie zostawiliśmy ponton na<br>kamieniach. Położyłem na dnie swój chlebak, potem zebrałem naczynia<br>rozrzucone nad wodą. Kiedy wróciłem, Kojak siedział okrakiem i<br>przeglądał to, co było w portfelu. Śniady przerwał grę w pikuty
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego