Od Karpat aż do Bałtyku<br>Trawy, kwiaty i drzewa, do mnie<br>Niech przyjdą, bym serca ustami<br>Całować je mógł nieprzytomnie.<br><br>Przyjaciele, w pogańskiej ucieczce<br>Tyle szczęścia i tyle radości,<br>Że się oczy upiją i spojrzą<br>W świat, raz jeszcze, lecz głębiej i prościej.<br><br>***<br><br>Miłość, na którą cierpię, jest jak trąd palący,<br>Który serce jak ciało rozkłada i kruszy -<br>Ty jesteś mą miłością i trądem, i ciałem,<br>O, luba, wiem, twa dusza nie kocha mej duszy.<br><br>Gdy noc srebrna, jak wieko sarkofagu chłodna,<br>Przykrywa nas gwiazdami - jak obłok płynący,<br>Obojętna w przestrzeni jesteś i pogodna,<br>We mnie płyniesz jak strumień drapieżny i