Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
obcierał chusteczką załzawione oczy. Dziadzia siedział na swym łóżku i cierpliwie cerował skarpetkę. Była godzina dziewiąta i Bednarczyk śpiesznie czyścił ubranie i buty. Ważny to dzień by ł dla niego, bowiem zdawał na pół dyplomu. Edward też szedł na sekcję do prosektorium. Właśnie otwierając drzwi schodowe, spotkał młodą kobietę o pałających policzkach, która zapytała go o Dziadzię, przeto Edward wszedł do alkowy i zawołał: "Panie Krabczyński, pewna dama pragnie pana widzieć... jest nawet niebrzydka... co tu gadać". I wyszedł. Dziadzia przerwał pracę, pozapinał pętelki swej wzorzystej piżamy, podczesał bródkę i wszedł do kuchni, zamykając za sobą starannie drzwi. Lucjan z początku
obcierał chusteczką załzawione oczy. Dziadzia siedział na swym łóżku i cierpliwie cerował skarpetkę. Była godzina dziewiąta i Bednarczyk śpiesznie czyścił ubranie i buty. Ważny to dzień by ł dla niego, bowiem zdawał na pół dyplomu. Edward też szedł na sekcję do prosektorium. Właśnie otwierając drzwi schodowe, spotkał młodą kobietę o pałających policzkach, która zapytała go o Dziadzię, przeto Edward wszedł do alkowy i zawołał: "Panie Krabczyński, pewna dama pragnie pana widzieć... jest nawet niebrzydka... co tu gadać". I wyszedł. Dziadzia przerwał pracę, pozapinał pętelki swej wzorzystej piżamy, podczesał bródkę i wszedł do kuchni, zamykając za sobą starannie drzwi. <page nr=200> Lucjan z początku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego