walizkowa? No, to raczej nie merc. Bond nie jeździ byle mercem, a już starym w żadnym wypadku.<br>- Ale...<br>Śmiejąc się, kierowca zwolnił sprzęgło. Nim Dorota ochłonęła, wóz był przy zakręcie. Patrzyła za nim do końca, łudząc się jeszcze, że skręci w prawo. Ale oczywiście pojechał w lewo, ku miastu.<br>- Ale palanty - mruknęła Monika. Postały chwilę, po czym bez słowa ruszyły śladem samochodu. Wlokły się noga za nogą. Odzyskiwały siły. I chyba równowagę psychiczną. Kiedy dotarły do ulicy, Monika zapytała krótko:<br>- Na przystanek?<br>Autobus mógł przyjechać za chwilę albo za pół godziny, a to oznaczało czekanie przy trasie, którą musiała wracać furgonetka