Typ tekstu: Książka
Autor: Chmielewska Joanna
Tytuł: Lesio
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1973
ulgi podniósł się z podłogi.
- Co pan gasił? - spytał nieufnie naczelny inżynier.
- Proszę? - zdziwił się Lesio uprzejmie.
Naczelny inżynier zdziwił się jeszcze bardziej, do tego stopnia, że już nic nie powiedział, tylko patrzył na Lesia z wyrazem beznadziejnej rezygnacji. Zastąpił go kierownik pracowni.
-Coś się paliło? - spytał zdenerwowany.
-Co się paliło? - zaciekawił się natychmiast Lesio.
Kierownik pracowni poczuł, że jest mu chyba jakoś niedobrze.
- To dlaczego pan lał? - zawołał z rozpaczliwym żalem w głosie.
- Ja nie lałem! - zaprotestował Lesio z urazą i po chwili namysłu dodał smętnie: - Samo się lało...
- Boże, Boże! - jęknął nagle naczelny inżynier i chwytając się za głowę
ulgi podniósł się z podłogi.<br>- Co pan gasił? - spytał nieufnie naczelny inżynier.<br>- Proszę? - zdziwił się Lesio uprzejmie.<br>Naczelny inżynier zdziwił się jeszcze bardziej, do tego stopnia, że już nic nie powiedział, tylko patrzył na Lesia z wyrazem beznadziejnej rezygnacji. Zastąpił go kierownik pracowni.<br>-Coś się paliło? - spytał zdenerwowany.<br>-Co się paliło? - zaciekawił się natychmiast Lesio.<br>Kierownik pracowni poczuł, że jest mu chyba jakoś niedobrze.<br>- To dlaczego pan lał? - zawołał z rozpaczliwym żalem w głosie.<br>- Ja nie lałem! - zaprotestował Lesio z urazą i po chwili namysłu dodał smętnie: - Samo się lało...<br>- Boże, Boże! - jęknął nagle naczelny inżynier i chwytając się za głowę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego