Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
smak jej śliny, i przyszło mi na myśl, że może to być pożegnanie, tak jak przed rokiem rozstanie zapowiadał ostatni pocałunek niezapomnianej Sary,
obie mnie wyprzedziły, nie nadążyłem za nimi, zostałem daleko w tyle...
i patrzyłem z Felkiem i Obim na tę wąską błękitną ranę, rozcinającą dotkliwie pustynię, na kępy palm i zielone krzewy, których nazw nie znałem, i pokonywaliśmy niespiesznie tę drogę z Suezu do Port Saidu, a gdy odrywaliśmy wzrok od krajobrazu przesuwającego się przed nami jak ruchome obrazy w fotoplastykonie, wspominaliśmy inne, te dawne i te sprzed kilku zaledwie dni:
widok na Jerozolimę z Góry Oliwnej i ogrodów
smak jej śliny, i przyszło mi na myśl, że może to być pożegnanie, tak jak przed rokiem rozstanie zapowiadał ostatni pocałunek niezapomnianej Sary,<br>obie mnie wyprzedziły, nie nadążyłem za nimi, zostałem daleko w tyle...<br>i patrzyłem z Felkiem i Obim na tę wąską błękitną ranę, rozcinającą dotkliwie pustynię, na kępy palm i zielone krzewy, których nazw nie znałem, i pokonywaliśmy niespiesznie tę drogę z Suezu do Port Saidu, a gdy odrywaliśmy wzrok od krajobrazu przesuwającego się przed nami jak ruchome obrazy w fotoplastykonie, wspominaliśmy inne, te dawne i te sprzed kilku zaledwie dni:<br>widok na Jerozolimę z Góry Oliwnej i ogrodów
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego