kobzy szkockich górali. Zaraza nadeszła...<br><br>&lt;gap reason="sampling"&gt;<br><br>A właśnie Hongkong miał między samymi Brytyjczykami jak najgorszą opinię. Już nad kołyską tego dziecięcia Brytyjskiej Korony snuto wyłącznie złe wróżby. "Hongkong jest nagą skałą, na której nigdy nie wyrośnie żadna budowla" - krakał smętnie sam lord Palmerstone. Królowa Wiktoria zaś, rejestrując jak zwykle w swym pamiętniku nastroje swego umiłowanego małżonka, zanotowała pewnego dnia: "Albert jest szczerze ubawiony tym, że uzyskałam wyspę Hongkong..."<br> W poważnej pracy brytyjskiej o Chinach jeden rozdział dotyczący owego okresu był poświęcony właśnie "bohaterowi" naszej opowieści. Aby nie było nieporozumień co do oceny, tytuł rozdziału brzmiał: "Hongkong: jego położenie, perspektywy, charakter i absolutna