Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
się, że obaj tu są!.. - powiedział i jak urwis klasnął w
ręce.
- No, może pan wstać.
Dziękuję panu.
Skończone.
Będzie jeszcze trochę swędzić, ale nawet już nie zakładam
opatrunku, bo całkiem zbędny.
- I nawiązując do poprzedniej kwestii, powiedział patrząc mi w
oczy z ukosa, gdy stanąłem już na nogach: - Widzi pan, niczego innego
nie robiłem przez całe życie, tylko krajałem bliźnich.
Głównie ich pęcherze.
- I chwała Bogu! - powiedziałem.
- A czemu to pan Boga wzywa na świadka? - rzucił mi rozbawione
spojrzenie.
- Bo pan ma złote ręce.

- Owszem - powiedział smutno.
- Miałem.
- Pragnę najserdeczniej panu doktorowi podziękować.
Skinął głową i najzwyczajniej rzekł: - To ja
się, że obaj tu są!.. - powiedział i jak urwis klasnął w<br>ręce.<br> - No, może pan wstać.<br> Dziękuję panu.<br> Skończone.<br> Będzie jeszcze trochę swędzić, ale nawet już nie zakładam<br>opatrunku, bo całkiem zbędny.<br> - I nawiązując do poprzedniej kwestii, powiedział patrząc mi w<br>oczy z ukosa, gdy stanąłem już na nogach: - Widzi pan, niczego innego<br>nie robiłem przez całe życie, tylko krajałem bliźnich.<br> Głównie ich pęcherze.<br> - I chwała Bogu! - powiedziałem.<br> - A czemu to pan Boga wzywa na świadka? - rzucił mi rozbawione<br>spojrzenie.<br> - Bo pan ma złote ręce.<br> &lt;page nr=206&gt;<br> - Owszem - powiedział smutno.<br> - Miałem.<br> - Pragnę najserdeczniej panu doktorowi podziękować.<br> Skinął głową i najzwyczajniej rzekł: - To ja
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego