panie Janku?<br>Nie chciałem wracać ani do domu, ani do Instytutu docenta Jagódki, więc zgodziłem się chętnie, choć papier higieniczny znajdowałem zawsze na gwoździu w kącie pokoju. Melania czyniła wszystko, by mnie do siebie przywiązać. Tutaj sprzedawano tylko po pięć rolek na osobę, moja więc obecność mogła się bardzo przydać pani Janinie. Przypatrywałem się jej twarzy i znajdowałem w niej to, czego dotąd nie zauważyłem mimo wieloletniej przecież znajomości: regularny i harmonijny układ oczu, ust i nosa, niezatarte jeszcze ślady nieprzeciętnej urody, nieuchwytny wdzięk uśmiechu oraz uspokojenie, wywołane albo rezygnacją, albo wewnętrznym ładem moralnym. Pani Janina mogła być moją rówieśnicą: znajdowała się