jedynego, jak pamiętał, pomieszczenia w tym mieszkaniu, zostawiając radcę samego w ciemnym przedpokoju. Mock rozejrzał się i - ku swojemu zdziwieniu - nie zauważył żadnych sztalug. Pociągnął nosem i nie poczuł zapachu farb. Jeszcze bardziej się zdumiał, gdy w ogromnym pokoju nie zobaczył, oprócz bałaganu, niczego, co by świadczyło o artystycznej profesji pani domu. Erwin, nic nie mówiąc, siedział na skrzypiącym łóżku owinięty prześcieradłem, które powoli wilgotniało od jego potu.<br>- Jak ładnie tu u pani, pani Gänserich - powiedział Mock, siadając przy stole. Na zawalonym niedopałkami blacie z trudem znalazł miejsce dla łokci. - Czy mogłaby pani zostawić nas na chwilę samych?<br>- Nie - powiedział twardo Erwin