Ale z pieniędzmi... narzeczonej... będzie się pan liczył.<br>Stał akurat przy biurku. Obrócił się raptownie.<br>- Słuchaj, mała. Kim ty, u diabła, jesteś?!<br>- Nie mów do mnie mała, bo trzasnę cię tym kluczem - rzekłam spokojnie, podnosząc wielki francuski klucz z krzesła.<br>Patrzył na mnie z ledwo hamowaną furią.<br>- No, dobrze. Kim pani, u diabła, jest?! O co tutaj, do cholery, chodzi? Ledwoś się ukazała, już wyczułem, że coś się przydarzy. No, o co chodzi, gadaj pani! - umilkł, dostrzegł za szybą pomocnika dającego znaki, pokazującego coś w głębi. Przysunął twarz do okna. Jakiś dżentelmen opuszczał akurat luksusowy samochód. - Mów, tylko szybko. Gdyby nie