nie spodziewamy,<br>a tymczasem obudziła się północna wichura i mimo że staliśmy na rufie, osłonięci nadbudówkami statku, uderzyła w nas ostro i gwałtownie, i przejęła chłodem, i wróciliśmy pod pokład, do mesy, gdzie nasi niedawni partnerzy nadal grali w brydża, a przy innym stoliku nasz opiekun rozmawiał po angielsku z panią redaktor porucznik Jiiną Kovačową: pili wino i na płycie stolika ich ręce raz po raz spotykały się czule i serdecznie, i znacząco...<br>i choć nie mogłem go znać, wyobraziłem sobie nagle to jej praskie mieszkanie przy ulicy Jungmanna, ten ostatni ciemny pokój z podwyższeniem, na którym stał ogromny fortepian, taki sam