Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
zleceń.
Kogóż więc mieszać z błotem i kogo oskarżać? Trabanta przed mrozem?
Mróz przed Opatrznością? Miejskie autobusy przed Matką Boską albo Komisją Kontroli?
Czas, jak sądzę, rozstać się z umęczonym przez sumienie lekarzem.
Franker boi się! Sprawa - przyznaję - niebłaha. Ale widziana oczami Frankera staje się nudna.
Metoda wstrząsowa budziła niegdyś paniczny strach wśród chorych.
Ale strach ten nie rodził się w pamięci własnej pacjenta - jako że szok sam zaciera pamięć o szoku.
Strach i przerażenie budził widok innych chorych poddanych zabiegowi.
Zamęt, bełkot, drgawki, krzyk... co było o tyle zrozumiałe, że każdy atak epilepsji - prawdziwej czy sztucznej - budzi strach, nawet grozę
zleceń.<br>Kogóż więc mieszać z błotem i kogo oskarżać? Trabanta przed mrozem?<br>Mróz przed Opatrznością? Miejskie autobusy przed Matką Boską albo Komisją Kontroli?<br>Czas, jak sądzę, rozstać się z umęczonym przez sumienie lekarzem.<br>Franker boi się! Sprawa - przyznaję - niebłaha. Ale widziana oczami Frankera staje się nudna.<br>Metoda wstrząsowa budziła niegdyś paniczny strach wśród chorych.<br>Ale strach ten nie rodził się w pamięci własnej pacjenta - jako że szok sam zaciera pamięć o szoku.<br>Strach i przerażenie budził widok innych chorych poddanych zabiegowi.<br>Zamęt, bełkot, drgawki, krzyk... co było o tyle zrozumiałe, że każdy atak epilepsji - prawdziwej czy sztucznej - budzi strach, nawet grozę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego